02 czerwca 2025

Wypływamy na szerokie wody

Wypływamy na szerokie wody

Teatralny żaglowiec Szkolnego Koła Teatralnego „Teatrzyki” zawił do niecodziennego portu. Stał się nim udział w III Ogólnopolskim Finale Małych Form Teatralnych zorganizowanym w Szkole Podstawowej im. Janusza Korczaka w Józefosławiu położonym blisko stolicy, w województwie mazowieckim. Szkoła znajduje się nieopodal lasu kabackiego, w którym 9 maja 1987 roku doszło do największej katastrofy w dziejach polskiego lotnictwa. Rozbił się tam samolot pasażerski Ił - 62 „Tadeusz Kościuszko” ze 183 osobami na pokładzie. Dzięki niezłomnej postawie kapitana Zygmunta Pawlaczyka, który, mówiąc ostatnie słowa: „dobranoc, do widzenia, cześć, giniemy!”, ostatkiem sił wykierował niesterowalny już samolot w las kabacki, nie dopuszczając do śmierci mieszkańców Józefosławia ( największej gminy w Polsce), my – członkowie „Teatrzyków” mogliśmy znaleźć się w największej, bo liczącej ponad dwa tysiące uczniów szkole w Polsce. 

Nasz teatralny rejs rozpoczęliśmy w naszej szkole w Lubiniu, wysyłając zgłoszenie wraz z nagraniem występu. W odpowiedzi na nie otrzymaliśmy zaproszenie do udziału w ścisłym finale i informację o tym, że zostaliśmy wyłonieni spośród osiemdziesięciorga biorących udział w eliminacjach drużyn, kwalifikując się tym samym do ścisłej ósemki finalistów w naszej kategorii wiekowej – klas IV – VIII. 

Nasz rejs zakończyliśmy finałowym występem przed józefosławską szkolną publicznością i szacownym jury, w którym zasiedli aktorzy: Magdalena Wójcik, Bogdan Kalus i Jan Jankowski. 

Były wielkie emocje, które zostały zwieńczone przepiękną grą aktorską naszych aktorów w kabarecie pt. „Chińska restauracja”.Sam pobyt na niemalże profesjonalnej teatralnej scenie i możliwość zaprezentowania swoich umiejętności były dla nas nie lada wyróżnieniem.  

Ogromnie cieszy to, że nie utknęliśmy na mieliźnie, lecz dobrze zarzuciliśmy kotwicę, zaznaczając naszą obecność wyróżnieniem za wybitną grę aktorską dla Jędrzeja Bulińskiego z klasy VIII oraz 4. miejscem w kraju. 

Wróciliśmy, gdy zegar na lubińskiej klasztornej wieży wybijał północ i niczym latarnia morska wskazywał kierunek, którym był dom. 

Gdy zapiał ranny kur, część marynarzy wraz z opiekunem – p. Joanną Machowiak – wyruszyła w dalszy rejs nad morze. 

 

                                                                                      Joanna Machowiak